obecna wystawa
Zapowiedź wystawy
Wystawa archiwalna

Justyna Mędrala | Kornel Janczy | Kamil Moskowczenko
[ENG below]
Przyszłe formy odczuwania
Justyna Mędrala | Kornel Janczy | Kamil Moskowczenko
Ze względu na panujące w tym środowisku warunki, jedyne możliwe do usłyszenia dźwięki będą przypominały odgłosy owadów, nakładające się na siebie, natrętne. Choć początkowo kojarzące się z brzęczeniem, po chwili okażą się one bliższe dźwiękom kruszenia albo zanurzenia dłoni w sypkiej substancji.
W tym suchym pejzażu, który mógłby się rozsypać od samego patrzenia, obiekty będą pozbawione wilgoci i miękkości. Ciepły wiatr odsłoni z piasku nieokreślone formy, bo po chwili znowu je zasypać, utrudniając jednoznaczne określenie ich statusu. Będzie można odnieść wrażenie, że przynależą one do porządku geologicznego jako pozostałości po zjawiskach sejsmicznych.
Te perforowane kamienie, stwardniałe organizmy i inne zastygłe substancje, bez względu na początkowe kształty, wydadzą się efektami pracy tej samej maszyny. Zwieńczeniem procesu miażdżenia i rozścielania na sobie kolejnych warstw materii, zmierzającym do jak najszybszego przeplotu, stopienia i mutacji przylegających do siebie elementów. W tym myśleniu opartym na idei krępująco bliskiego sąsiedztwa, dawne mity i wierzenia na temat granic pomiędzy różnymi formami zostaną zniesione przez nadrzędną regułę przenikania.
Składnia prac Justyny Mędrali, Kornela Janczego i Kamila Moskowczenko pozwala włączyć je w obszar widmowej geologii, jako ćwiczeń z przyszłych form postrzegania krajobrazu.
Projektując kolejne pancerze, całuny i sarkofagi ich twórcy badają różne formy wytracania miękkości, stopniowego zastygania, aż do ostatecznego unieruchomienia. Te skamieniałe struktury odzwierciedlają fantazje o długim trwaniu materii na nieludzkiej ziemi. Ujawniają martwotę form zatrzymanych w czasie, który się potknął i utracił przewidywalną, linearną strukturę.
W swojej fascynacji ruiną Mędrala, Janczy i Moskowczenko okazują się czystej krwi pejzażystami, opisującymi krajobraz wydrenowany z życia, nieruchomą pustynię z gorącą atmosferą, miejsce opuszczone przez samozwańczych autorów jego ostatecznego kształtu. Wyblakłe dekoracje, których już nikt nie ogląda. Zwietrzałe, pogrążone w ciemności podziemi, zwęglone.
Jako próby projektowania przyszłości, formy te wybiegają w czasie, zostawiając za sobą czysto ludzkie zmysły, osłabione i pracujące na zwolnionych obrotach. Wymuszają poszukiwania odpowiedzi na pytanie od kogo uczyć się umiejętności przetrwania w nowych warunkach, nasłuchiwania na innych częstotliwościach, hiperczułego węchu, przydatnej detekcji biochemicznej cieczy, czy widzenia w ciemnościach. Wydaje się jednak, że konstruowanie kojącej wizji wykształcenia innych możliwości postrzegania jest tu formą mechanizmu obronnego. Próbą odwrócenia uwagi od powracającej myśli o złączeniu w jednej ciągliwej masie minerałów.
Marta Lisok
ENG
Future Forms of Sensing
Due to the prevailing conditions in this environment, the only audible sounds will resemble those of insects—layered, insistent. Though initially reminiscent of buzzing, they will soon reveal themselves to be closer to the sounds of crushing or the tactile noise of hands immersed in a granular substance.
In this arid landscape, which seems on the verge of crumbling under mere gaze, the objects will be devoid of moisture and softness. A warm wind will briefly uncover indeterminate forms from beneath the sand, only to bury them once again, making it difficult to discern their true nature. One might get the impression that they belong to a geological order, as remnants of seismic phenomena.
These perforated stones, hardened organisms, and other solidified substances—regardless of their original forms—will appear as byproducts of a single machine. The culmination of a process of compression and layering of matter, aimed at rapidly fusing, intertwining, and mutating all adjacent elements. In this concept, grounded in the idea of uncomfortably close proximity, former myths and beliefs about boundaries between forms are dissolved by a higher principle of interpenetration.
The syntax of the works by Justyna Mędrala, Kornel Janczy, and Kamil Moskowczenko allows them to be situated within the domain of spectral geology—as exercises in perceiving future landscapes.
By designing successive armors, shrouds, and sarcophagi, the artists explore various ways in which softness is lost, as forms gradually solidify until they are entirely immobilized. These petrified structures reflect fantasies of matter’s prolonged endurance on a post-human Earth. They reveal the lifelessness of forms frozen in a time that has stumbled and lost its predictable, linear structure.
In their fascination with ruin, Mędrala, Janczy, and Moskowczenko emerge as pure landscape artists, portraying terrains drained of life—a motionless desert with a scorching atmosphere, a place abandoned by the self-appointed authors of its final form. Faded decorations no longer viewed by anyone. Weathered, darkened underground spaces—charred and deserted.
As attempts to design the future, these forms extend beyond human time, leaving behind weakened, sluggish senses. They compel us to ask from whom we might learn the skills necessary for survival in new conditions—how to listen on other frequencies, to develop hypersensitive smell, to detect biochemical fluids, or to see in darkness.
Yet it seems that this construction of a soothing vision of developing new perceptual capabilities may itself be a defense mechanism. A distraction from the recurring thought of everything merging into a single, viscous mass of minerals.