Anna Szprynger o swojej twórczości - rozmowa z artystką

28/2/2024

„Wszędzie, czyli tu”, to prezentacja dwóch najnowszych cyklów malarskich Anny Szprynger. Jeden to laboratorium formy, w którym artystka skupia się na rozważaniach nad materią i za pomocą szarości tworzy geometryczne kompozycje, pełne napięć i badań nad percepcją. Drugi to odejście od jej dotychczasowej rygorystycznej abstrakcji. Jednym ze źródeł inspiracji jest rzeczywistość i emocje, przefiltrowane przez sposób widzenia Szprynger. Powstałe prace zaskakują swoim liryzmem i stanowią ciekawy punkt zwrotny w twórczości artystki.

(…)

- Zastanawiam się, od czego zacząć naszą rozmowę - od tytułu czy od podróży?

- Myślę, że jedno i drugie jest bardzo ważne i łączy się ze sobą. Nie mogę sobie przypomnieć, kto wymyślił tytuł, ale pamiętam okoliczności: rozmowa na imprezie, wymiana myśli i nagle ktoś użył takiego określenia: wszędzie, czyli tu. Stwierdziłam, że ta fraza idealnie oddaje to, czym się teraz zajmuję. Nasza wystawa jest dla mnie zbiorem obrazów, który jak w soczewce skupia wszystko, co w ostatnim czasie mnie najbardziej frapuje. Zmieniło się moje podejście do pracy twórczej, do samego procesu. Wcześniej pracowałam z materią i robiłam eksperymenty formalne, zastanawiając się i poszukując rozwiązań, które najbardziej mnie intrygują. Tutaj prezentuję trochę inne spojrzenie, bo punktem wyjścia w wielu pracach jest świat zewnętrzny, czego w poprzednich latach u mnie nie było. To się zaczęło od dwóch obrazów z Goshen, gdzie doświadczyłam silnych emocji i one emanowały w przedstawieniu bardzo konkretnych pejzaży. Chyba dlatego te dwa obrazy są najbardziej realistyczne, jeśli można tak powiedzieć.

- Najbardziej dosłowne?

- Dokładnie tak. Kiedy je malowałam, okazało się, że forma którą się posługuję może również odpowiedzieć na coś bardziej realistycznego. Zaniechałam tego na dłuższy czas, bo mnie to zaskoczyło i sama zadawałam sobie pytania: „Szprynger i przedstawiające obrazy?” Czułam się nieswojo z tym odkryciem.

- Może ta figuratywność Cię przestraszyła?

- Dla mnie to potężne wyjście poza strefę komfortu, coś bardzo nowego i trudnego. Zwykle jest odwrotnie – jako twórca obserwujesz, myślisz, czujesz i potem powoli zaczynasz sublimować dzieło sztuki w stronę abstrakcji, to bardzo częsta droga poszukiwań artystycznych. U mnie jest odwrotnie – szukam odejścia od abstrakcji, bo jestem nią trochę zmęczona i próbuję poszerzyć pole walki.

- To nietypowe, przejść od abstrakcji do figuracji. Przy czym u Ciebie ta figuracja nadal jest mocno abstrakcyjna.

- Jestem teraz w takim miejscu, które wydaje się być dość klasycznym miejscem dla malarza, czyli interpretuję rzeczywistość po swojemu. Sądzę, że większość malarzy tak robi, ale jest to moment, który dzieje się na innym etapie twórczości niż u mnie –  zwykle to przechodzimy i szukamy dalej i dalej, a na końcu nie ma już nic. Ja natomiast zaczęłam od niczego, bo kończąc edukację natychmiast weszłam w bardzo radykalną abstrakcję i nie było w moim myśleniu w ogóle miejsca na przeżycia z rzeczywistością. Poza tym przez lata miałam mocne przekonanie, że zajmowanie się rzeczami nawiązującymi do rzeczywistości jest zbyt łatwe. Teraz jednak, kiedy pracuję już tak długo i dużo, stwierdziłam, że właściwie mogę sobie na to pozwolić jeżeli mam taką ochotę. Namalowałam tyle rzeczy abstrakcyjnych, eksplorowałam antyprzestrzenie na różne sposoby i wiem, że na pewno jest tam jeszcze dużo ciekawego do odkrycia. Postanowiłam jednak sięgnąć teraz po coś, co jest pozornie prostsze, ale tak naprawdę nie do końca. Zdecydowałam się zwrócić ku rzeczywistości, która mnie otacza, ale bardziej skupić się na tym co doznaję, jak przeżywam i co się dzieje na styku między  światem rzeczywistym a mną samą. Przez 20 lat pracy unikałam emocjonalności w malarstwie, a teraz się na nią otwieram.

- To bardzo ważny moment dla Ciebie jako artystki.

- To są dla mnie bardzo ważne obrazy, bo sama jeszcze nie wiem, jak dalej ewoluuje moja estetyka. Po raz pierwszy pozwoliłam sobie na to, żeby rzeczy i uczucia, których doznaję, pojawiły się w moich obrazach w taki absolutnie otwarty sposób. Czy to malarstwo przedstawiające, może raczej nawiązujące? Przecież to nie są klasyczne, figuratywne kompozycje.

(…)

- Nie tworzysz, żeby kogoś zadowolić. Zajmujesz się tym, co aktualnie masz w sobie i czego poszukujesz.

- Wydaje mi się, że zawsze powinniśmy robić to, co robimy najlepiej. Mogłabym zacisnąć zęby i namalować parę obrazów geometrycznych takich jak wcześniej, ale to nie ma żadnego sensu twórczego. Mój tata powtarza: to nie jest fabryka! Wydaje mi się, że w sztuce rzeczy wartościowe nie wynikają z potrzeby zaspokajania innych osób, tylko z bardzo solidnej eksploracji swoich własnych doświadczeń, potrzeb i możliwości, ciągłego rozwijania się i bycia w podróży.

- Motyw podróży w kontekście wystawy jest tak niezwykle istotny. Wokół niego powstała cała koncepcja.

- Cieszę się, że tak to się ułożyło, bo ta wystawa to nie tylko podróż przez formę; mamy pokazane różne podejścia do mojego malowania. Takich stricte geometrycznych rozwiązań jest mniej, nie pokazujemy tych charakterystycznych prac złożonych z długich kresek. Tak więc z jednej strony poszukiwanie formy, a z drugiej strony bardziej „fizyczna” podróż przez różne miejsca, ale też przez  emocje, które próbowałam gdzieś w tych obrazach zamknąć. Do tego pojawia się fotografia, która jest dla mnie ważna, bo to właśnie ona mnie otworzyła i jest szkicem do tego, co potem może stać się obrazem. Jest też zapisem ulotności, które mogłyby naprawdę zniknąć: odbić, świateł, cieni, rozmigotania. To są rzeczy które mnie najbardziej w tej chwili intrygują i zastanawiam się czy przełożenie ich na płótno nie odbierze im za dużo lekkości - a może właśnie doda? Kiedyś mówiło się, że malarstwo to jest malowanie światłem. Może to jest mój bardzo klasyczny powrót do tego medium?

(...)

Z artystką rozmawiała Barbara Rześna

powiązana wystawa

18
4
January
February

"Wszędzie, czyli tu"

Anna Szprynger
szczegóły wydarzenia